Poniżej krytyczny artykuł dwóch rosyjskich autorów po ataku ukraińskich dronów na Kreml. Moskwę, Krym, Briańsk i Biełgorod.Jak radzi sobie Rosja z ukraińskim sabotażem?

W zeszłym roku, na samym początku Operacji Specjalnej , z wielkim hukiem został wycofany z publikacji "skandaliczny" wówczas  artykuł, w którym rozważano możliwe scenariusze wydarzeń. Autor na podstawie własnej wiedzy o psychologii  przeciętnego Ukraińca przewidywał, że "wszystko nie jest takie jednoznaczne" i może być wiele trudnych wariantów wydarzeń.


Głównie raziło oczytelników niedowierzanie autora, że "w tydzień zajmiemy Kijów" oraz prognoza, że Ukraińcy nie zmienią się wewnętrznie, ale zemszczą się przenosząc wojnę na terytorium Rosji.

Artykuł został wycofany, ale po ponad roku warto przyznać, że autor miał rację. Kijów nie został zajęty, co więcej, wycofaliśmy się z rozległych terytoriów, pozostawiając wiele miast na pastwę kijowskiego reżymu. Ostrzeliwanie rosyjskiego "starego" terytorium stało się powszechne, grupy dywersyjne z terytorium Ukrainy poruszają się w tę i wetę jak u siebie, drony już latają na  Moskwęą i atakują Kreml.

Oto parę cytatów z całego roku.

"Ukraińców nie należy lekceważyć. W zasadzie Ukrainiec to 70% Rosjanina, ale cała istota tkwi w tych 30%. To upór, to zdolność do nienawiści,  to zaciętość i długowieczność, to przebiegłość i wściekłość. Plus nasze rosyjskie pragnienie zwycięstwa. Ale nie za wszelką cenę, tylko tak, żeby dom sąsiada spłonął, a jego własny ocalał. I dla swojej chaty Ukrainiec pójdzie spalić rosyjskie domostwa z silnym bojowym zapałemem bojowym.

"... a największą czysto ukraińską cechą nazwałbym umiejętność przetrwania i przystosowania się w każdym środowisku. I wykorzystania tego środowiska na swoją korzyść. Kamuflaż na wysokim poziomie pozwoli na przeprowadzenie każdej operacji, do której wystarczą zaawansowane ukraińskie mózgi".

Swoją drogą, most krymski pokazał to z klasą, prawda? Doskonale zaplanowana i wykonana, z technicznego punktu widzenia, operacja.

Zacznijmy od ataku na Kreml.

Jeden z nas zna się trochę na wojnie elektronicznej, drugi  na sabotażu. Po wykonaniu szybkiego telefonu do miasta Ensk w obwodzie moskiewskim, gdzie jeden z nas ma znajomości o pewnym charakterze, oprócz felernego języka otrzymaliśmy pewne informacje, które doprowadziły nas do wniosku, że wystrzelenie dronów, które zaatakowały Kreml, odbyło się z terytorium Moskwy.

Owszem, można długo słuchać ekspertów różnego szczebla, ale my dwaj, po siedzeniu nad mapą stolicy, wyłoniliśmy dwie strefy: Park Bitcewskij i Sokolniki. Wyspa Łosia też się nadaje, ale jest trochę dalej. Ale tam też można się schować.

W sumie wszystko jest tak, jak ostrzegano rok temu.

"W końcu przyjdą do nas. Pod przykrywką uchodźców dostaną rosyjskie paszporty i będą myśleć, jak się zemścić. Ukrainiec, który stracił swój dom, jest strasznym człowiekiem. Pytanie tylko, co i ile stracił.  A będą podpalenia (wybuch trudniej zorganizować), będzie sabotaż, pewnie zamachy terrorystyczne."

Okazało się, że zorganizowanie wybuchu nie jest tak trudne, jak się wydawało rok temu. Ataki terrorystyczne okazały się bułką z masłem. Banery w Mariupolu, statuetki w Petersburgu i tak dalej. a niedawno tak na Kreml.
Tak, atak był nieudany, pierwsza maszyna trafiła w kopułę, druga została zestrzelona. To dobrze, mogło być znacznie gorzej, mogli nie trafić. Ale było. Czyli grupy, które naprawdę są aktywne na terytorium Rosji, nie tylko potrafią zaplanować i przeprowadzić akcje, ale są całkiem przyzwoicie wyposażone.


To samo dotyczy grup działających w rejonie Briańska na torach kolejowych.
W tym miejscu chcialibyśmy  dać wycisk naszym organom ścigania: może czas przestać ścigać smarkaczy, którzy gadają bzdury przed  kamerami w swoich sypailniach, a zająć się poważnymi ludźmi?

Oczywiście, pilną sprawą jest złapanie dzieciaka siedzącego  przed kamerą i zmuszenie go do przeproszenia i ukarania grzywną w wysokości 40 tysięcy rubli za bzdurę, którą zamieścił mówiąc "Jesteśmy za Ukrainą", ale podczas gdy czas i energia poświęcane są na uczniaków i blogerów, wyszkoleni i wykształceni  w terroryzmie ludzie rozrywają tory, wykolejają pociągi i wystrzeliwują drony na Kreml.

Czy nie wygląda to nierzeczywiście , koledzy oficerowie? Rozmowa z pracownikami kolei pokazuje,że  nastroje w tym środowisku nie są najlepsze. Szczególnie u maszynistów i  ich pomocników. W końcu spadanie przy prędkości 60 km/h z wysokości co najmniej 10 metrów, biorąc pod uwagę nasyp, to nie zabawa. Ale kolejarze to specyficzna kasta, o nich będziemy mówić osobno w najbliższym czasie. Ale trzy incydenty w ostatnich dwóch dniach pokazują, że wydarzenia wyraźnie przyspieszają.

I te jabs  (użądlenia) one nie tylko powodują szkody, jak zbiorniki ropy w Sewastopolu i na Tamanie, ale także powodują szkody moralne. Uau, zestrzeliwanie dronów nad samym Kremlem! Gdzie wszyscy patrzą, FSB, obrona powietrzna i tak dalej.
Skutek może być bardzo nieprzyjemny: kraj może przestać wierzyć, że rząd może go w jakikolwiek sposób chronić. W rzeczywistości mieszkańcy obwodu Briańskiego i Biełgorodskiego nie czują się już chronieni. A im więcej nieufności i im dalej od granicy, tym gorzej dla władzy państwowej Rosji.
Kraj nie czuje się już bezpiecznny - i to było kluczowe uzasadnienie wprowadzenia Terroru Kwadratowego. (???-JMW)

Ten błyskawiczny wzrost udanego sabotażu sugeruje tylko jedno: że ukraińska ofensywa jest niedaleka.

W tych wszystkich atakach chodzi o dwie rzeczy. Pierwsza to wywołanie chaosu w rosyjskim systemie rządzenia, który - powiedzmy sobie szczerze - nie błyszczy szybkością i skutecznością. Tak, abyśmy nie mieli czasu na reakcję na ciosy, a co więcej, abyśmy przegapili pierwszy, najważniejszy, cios.

Jak kiedyś Ukraińcy przegapili 24.02.2022 r.

Drugi sens to chaos i brak bezpieczeństwa w umysłach obywateli. Nie jest tak ważne jak skuteczne były operacje, ważne jest jak spektakularnie wyglądały na ekranach. Aby zwykli cywile wreszcie zrozumieli zagrożenie, jakie stanowi dla nich terroryzm. Aby zniknęła obojętność, która niestety jest obecna u niemal wszystkich, którzy żyją z dala od wojny. A pojęcie oddalenia nie jest sprawą odległości mierzoną w kilometrach, jest istotą życia.

Daleko jest na przykład Melitopol. Daleko jest, na przykład, Kazań lub Omsk. Proszę się nie dziwić. Daleko to miejsce, gdzie ludzie przede wszystkim rozwiązują nie pytania o fizyczne przetrwanie pod pociskami i łuskami, ale zwykłe codzienne pytania. Gdzie coś kupić, do jakiej szkoły posłać dziecko, gdzie znaleźć lepszą pensję, tego typu sprawy.

To zadziwiające, jak szybko zmienia się życie człowieka, gdy zniknie niebezpieczeństwo fizycznej śmierci. Jak bardzo beztroscy są ci, którzy dopiero niedawno uciekli z piekła wojny. Ataki terrorystyczne zdarzają się często. Może nie tak głośne jak dwa wykolejone pociągi towarowe czy drony zestrzelone nad Kremlem, ale zdarzają się.

Ktoś nagle wysadził się na bombie, co przydarzyło się właśnie  niedawno  zastępcy szefa MSW w obwodzie zaporoskim, ktoś nadepnął na petardę, komuś podpalono samochód itd. Ktoś został po prostu wysłany do szpitala przez ulicznych chuliganów.  Oto kawałki mozaiki dające duży obraz.

Obraz naszego jutra.

Obraz bardzo logiczny, w świetle tego, co zostało nakreślone rok temu. Przyjechaliśmy na Ukrainę z celami i zadaniami OperacjiSpecjalnej. Ukraina tymczasem rozwinęła  swoje własne zadania przeciwko nam. , Czy jako test, czy jako wsparcie dla jej ofensywy nie jest ważne.

Ważne jest to, że Rosja nie pokazała jeszcze zdolności do neutralizacji ukraińskiego sabotażu. Owszem, ogromna i nieuregulowana granica. Tak, brzydkie i spartaczone budowane "fortyfikacje". O liniach kolejowych nawet nie chce się mówić, ze względu na zrozumienie, że nie da się ich bronić.


Marszałek Dumy Wiaczesław Wołodin nazywa atak dronów na Kreml "atakiem terrorystycznym na prezydenta i atakiem na Rosję". Według niego, Duma będzie domagać się powstrzymania i zniszczenia kijowskiego reżimu terrorystycznego.

Nasuwa się pytanie: czy wsie w obwodzie biełgorodzkim nie zostały zdemolowane przez ostrzał Rosji? Czy Biełgorod, który stał się miastem bliźniaczym i współcierpiącym  z Donieckiem, nie jest Rosją? Czy Donieck i Gorłowka to też nie Rosja? A Krym, gdzie drony latają jak do obory - czy to nie Rosja?

Dziwne, dlaczego szef deputowanych nie był wcześniej tak kategoryczny.

To, że Ukraińcy będą nie tylko kontynuować, ale zwiększać tempo sabotażu , jest dla nas jasne. Ile jeszcze "czerwonych" i innych linii zostanie narysowanych i groźnych wypowiedzi Dmitrija Miedwiediewa, to już nawet nie jest ciekawe.

Ukraińcy po prostu pokazują swoimi działaniami, że nie przekraczają czerwonych linii. Przechodzą do ofensywy.
A to dopiero początek.

AUTORZY:
Roman Skomorochow, Aleksander Stawer