Czy kampania znieważania Prezydenta była podglebiem dla wywołania cichej akceptacji dla planowanej zbrodni?

Czytajac kolejne artykuły odnosnie Smoleńska zauwazyłem brak pochylenia sie nad swoistą inżynierią socjotechniczną która miała przygotować grunt pod działania ewentualnych spiskowców.

 Zadziwia łatwość przechodzenia przez środowiska narodowe do porządku dziennego, nad kolejnymi przypadkami opluwania ś.p. Lecha i Marii.Ta biernosć miała tragiczne następstwa.

 Śmiem uważać że było to skoordynowane i zaplanowane przygotowywanie gruntu pod kanalizację reakcji społecznych  na tragedię w Smoleńsku.

 Miało powstać wrażenie : oto zginął zasłuzenie mały wredny facecik przynoszący wstyd naszemu przodujacemu krajowi. Nie warto roztrząsać jak to sie stało, grunt że go juz nie ma. Szkoda tylko że sam leciał, ten jego równie paskudny braciszek wciąż nam psuje opinię, a przecież  mogli leciec razem.

 (To słowa wprost spod parasoli z piwem i z forów dla lemingów).

 Jednak nie wszystko poszło według planu-Ludzie uderzeni ogromem tragedii poszli pod Pałac Namiestnikowski, zaczęli czytać coś więcej niż GW i Onet, wydawało się , nastąpiło przebudzenie.

  Pewna część społeczeństwa zindoktrynowana michtrixowskimi mediami dalej powtarzała brednie obliczone na inteligencję Waldusia Kiepskiego.

 Ci dali sie niejako wciagnąc we współudział w tuszowaniu sprawy Smoleńska, powtarzajac wszystkim brechty wyczytane i zobaczone np. w TVN.

 Zaczęła się antybatalia o Wawel-umniejszyć zmarłych tak by nawet Dziwisz zwątpił-i stało sie tak.

 Garstka  politycznych szalikowców z poparciem pewnego reżysera została nagłosniona do siły Trąby(nomen omen) Jerychońskiej.

 Ludzie wzięli głęboki oddech i...włączyli zmanipulowaną transmisję Pogrzebu w TVN24.

 Swoi ludzie przejeli narrację, pokazali jak należy przeżywac żałobę.

 Zaczęła się walka o reakcje opinii publicznej na "postępy" w nibyśledztwie.

 Starzy opluwacze wrócili, z P......tem na czele, "znów się można było śmiać".

 Zakneblowano usta politykom opozycji pod pretekstem "nekrofilii" i "jazdy na trumnach".

 Stara praktyka- jak z AK-ogromna organizacja podziemna zepchnieta przez propagandę do roli karła by ułatwic rozprawę.

 Pamieć o ofiarach Smoleńska miała podzielić ten los-ośmieszeni, nieważni, trupy na drodze normalizacji stosunków z Rosją.

 Wciąganie społeczeństwa w taka grę przypomina mi słynną sprawę Sojdy z 1976 roku.

 Wtedy prawie na oczach pasażerów autobusu urażony nowobogacki rolnik z kilkoma pomocnikami ścigał (a autobus brał udział w poscigu!)  a nastepnie zamordował rodzine innego, biedniejszego sąsiada.

 Czy aby nie przypominamy pasażerów owego autobusu, wciagnietych przez cynicznych graczy we współudział w morderstwie i w jego tuszowaniu?

 Czy aby nasza obojetnosc nie jest zaprogramowana?

(notka opublikowana na S24)